Dlaczego brakuje mi czasu

Weekend był spokojny - parapetówka - zobaczyłam przynajmniej co mnie czeka już niedługo. Niby nie zmarzłam ani nic podobnego, ale chyba łapie mnie grypa. Już na imprezie nagle zrobiło mi się zimno i siedziałam w kurtce. Wczoraj poleżałam pod kołderką i dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, ale właśnie teraz nadal się wygrzewam z ciepłą, korzenną herbatką pod ręką :). Wczoraj opisałam dla Was książkę, którą skończyłam czytać i pewnie dzisiaj zacznę czytać kolejną. Jesienne wieczory przy akompaniamencie choroby są do tego idealne.
Ten tydzień zaczął się produktywnie. Pomimo choroby miałam do załatwienia kilka spraw w mieście, dlatego dzisiaj skończyłam pracę przed 12-tą. (No dobra nie skończyłam, tylko powiedzmy, że zrobiłam to co najważniejsze. Ostatecznie komputer wyłączyłam przed 16-tą.). O pracy chcę Wam właśnie dzisiaj opowiedzieć.
Niby pracuję na własny rachunek i ile zarobię to moje. Jest jednak jeden myk. Wybrałam taką branże, że tak na prawdę ciężko jest zaplanować sobie wolny czas (chyba, że po południu zaczynając od 15). Nikt nie siedzi mi nad głową, ale robotę trzeba zrobić. I zwykle kiedy wydaje mi się, że już mam koniec, zaczyna się wszystko sypać. Każdy po kolei ma jakiś problem do rozwiązania i zanim się obejrzę robi się wieczór. Ale idzie się przyzwyczaić. Zwykle większość roboty mogę wykonywać poza komputerem, ale jak już siedzę przy nim to od razu włączam do czytania moje ulubione blogi i przepadam. Trochę przesadziłam teraz. Staram się czytać tylko kilka zaległych wpisów dziennie, ale trochę tych blogów się nazbierało i na same aktualności schodzi dość dużo czasu. To tak abstrahując, bo wolne też się należy :).
Zwykle kiedy ogarnę już całą robotę z autami, zajmuję się dodatkowymi rzeczami. Czasem są jakieś papierkowe rzeczy do zgłoszenia, czasem trzeba popytać o kasę. W branży transportowej współpracuję z trzema różnymi firmami (przepraszam, sporadycznie nawet z czterema) przy czym mam dwa telefony i oba wykorzystuję w pracy, często nie wiem który jest ważniejszy i który odebrać w pierwszej kolejności. To tyle jeśli chodzi o pracę w transporcie. Typowa praca biurowa, ale staram się jak najwięcej wychodzić jednak z "biura" i załatwiam część rzeczy przez telefon. To jest uzależnione w dużej mierze od sezonu i rejonu, w którym auto się znajduje, bo czasem na pstryknięcie palca można poukładać robotę na kilka dni a czasem nie ma jak się wyrwać, bo jedno auto akurat jest w tzw. "czarnej dupie" i każda minuta jest ważna żeby złapać jakiś ładunek. Na szczęście tutaj mam dowolność i tak naprawdę sama szacuję kiedy lepiej siedzieć przed komputerem a kiedy można zorganizować czas inaczej.
Na tym jednak moja praca się nie kończy. Żeby jakoś produktywnie wykorzystać czas kiedy i tak siedzę przy komputerze (jesienią nie ciągnie tak bardzo na świeże powietrze) piszę też teksty na zlecenia. Teraz mam dwa fajne zlecenia do skończenia przed końcem roku.
Oprócz tego muszę trochę poczytać o prowadzeniu księgowości i zająć się wypełnianiem i rozliczaniem dokumentów związanych z księgowością, bo przecież firma z naprawą plandek ma się całkiem nieźle, a szefowa też musi coś robić :). Sprawy księgowe teoretycznie nie są mocno skomplikowane, ale zagłębienie się w coś wymaga trochę czasu i skupienia. Ostatnio np. walczyłam z rozliczaniem pracowników, bo Płatnik oszalał i nic nie chciał liczyć.

Z jednej strony trochę źle, że nie mogę umówić się z kimś z samego rana na ploteczki i kawę, ale z drugiej potrafię już na tyle oszacować sobie ilość pracy i czas jaki muszę na to poświęcić, że czasami umawiam się na coś wcześniej. Zwykle są to jednak odwiedziny w urzędach czy jakieś inne "miejskie" sprawy. Ze znajomymi jeśli już to spotykam się raczej po południu. Oni nie mają tak dobrze i w większości pracują na etacie.

A zapomniałabym. Dużo czasu muszę poświęcić na dopilnowanie budowy i ściganie dewelopera żeby nie robił fuszerki. A teraz jeszcze dodatkowo wybieramy wyposażenie i aranżujemy całe wnętrze. Na tym też ucieka czas, chociaż to jest bardzo przyjemne zajęcie.

Nie należę do osób, które długo lubią się lenić. Wręcz przeciwnie. Zdecydowanie bardziej wolę mieć więcej rzeczy do zrobienia. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że ze wszystkim się wyrobię. A jak od rana podejdę do pracy na luzie to mam zwykle dzień taki rozlazły, że w ostateczności czasu brakuje a niewiele uda mi się zrobić. Dlatego sama jestem potem na siebie zła jak za długo siedzę rano w piżamie.
A jak już mam chwilę wolnego między tymi wszystkim zajęciami, wykorzystuję to na czytanie książek czy naukę języków. A jeszcze codziennie trzeba znaleźć czas na gotowanie, bo zdrowa, zbilansowana dieta, która jeszcze ma pomóc w zgubieniu zbędnych kg też wymaga poświęcenia odrobiny czasu.

Miłego, produktywnego tygodnia, A.

Komentarze

Popularne posty