Mania zakładania, czyli moja nowa zasada CMR
Od razu mam skojarzenie z branżą (CMR – list przewozowy), ale to takie małe zboczenie zawodowe. Musiałam coś powiązane wymyślić :)
O co chodzi? Od kiedy pamiętam miałam przyzwyczajenie, że kiedy znalazłam coś ciekawego na internecie od razu klikałam w tą żółtą gwiazdkę po prawej stronie przeglądarki i wmawiałam sobie, że kiedyś pewnie znajdę więcej czasu żeby to przeczytać czy pooglądać jeśli to jakiś filmik. Zaczynam wysnuwać wnioski - nic bardziej mylnego. Nie przypominam sobie żebym w późniejszym czasie do tego wracała.
Uświadomiłam sobie niedawno, kiedy przenosiłam się ma nowego laptopa, jak wiele mam takich zakładek. Zaimportowałam je oczywiście do pliku, ale jakoś nadal nie znalazłam tego czasu żeby chociaż je przejrzeć. Myślę, że połowa z nich jest już nieaktualna, że strony nie istnieją. Naprawdę dużo się tego nazbierało. W pełni olśniło mnie ostatnio w samochodzie, kiedy przypomniałam sobie, że na nowym komputerze nagromadziłam już kilka nowych-starych zakładek a później wykasowałam przeglądarkę i zainstalowałam na nowo. Całkiem zapomniałam o tych nowych zakładkach. A była to część z tych linków, które kiedyś wysyłałam sobie na gg z myślą, że jak będę w domu i znajdę czas to poczytam. Większość z nich to przepisy, które wynajduję na okrągło. Przepadły, ale widocznie i tak nigdy ich nie wypróbuję, bo te, które na serio mnie interesują mam podrukowane :) Mam całe mnóstwo takich linków pozapisywanych w notatnikach. Faktycznie kilka razy znalazłam czas żeby je przejrzeć, ale nie dotarłam jeszcze do końca i chyba ciężko będzie dotrzeć.
Uświadomiłam sobie niedawno, kiedy przenosiłam się ma nowego laptopa, jak wiele mam takich zakładek. Zaimportowałam je oczywiście do pliku, ale jakoś nadal nie znalazłam tego czasu żeby chociaż je przejrzeć. Myślę, że połowa z nich jest już nieaktualna, że strony nie istnieją. Naprawdę dużo się tego nazbierało. W pełni olśniło mnie ostatnio w samochodzie, kiedy przypomniałam sobie, że na nowym komputerze nagromadziłam już kilka nowych-starych zakładek a później wykasowałam przeglądarkę i zainstalowałam na nowo. Całkiem zapomniałam o tych nowych zakładkach. A była to część z tych linków, które kiedyś wysyłałam sobie na gg z myślą, że jak będę w domu i znajdę czas to poczytam. Większość z nich to przepisy, które wynajduję na okrągło. Przepadły, ale widocznie i tak nigdy ich nie wypróbuję, bo te, które na serio mnie interesują mam podrukowane :) Mam całe mnóstwo takich linków pozapisywanych w notatnikach. Faktycznie kilka razy znalazłam czas żeby je przejrzeć, ale nie dotarłam jeszcze do końca i chyba ciężko będzie dotrzeć.
Staram się już od jakiegoś czasu nie klikać bezmyślnie w przycisk Dodaj do ulubionych. Raczej na bieżąco czytam to co sobie wynajdę i ewentualnie zapisuję coś, co może mi się przydać, w sensie będę do tego wracać. Kontroluję listę zakładek. Na przepisy znalazłam patent. Zapisuję je w fooderze i dzięki temu mam wszystkie w jednym miejscu. Fajna sprawa, bo niektóre można dodać jednym klikiem, wystarczy zainstalować rozszerzenie do Chroma.
Na tą okoliczność (niegromadzenie zakładek) wymyśliłam moją zasadę CMR, która zakłada:
C, czyli czytaj – znalazłeś coś ciekawego co Cię interesuje? Masz czas otworzyć tą stronę to znajdź też chwilę na przeczytanie.
M, czyli motywuj się - pomyśl, jeśli teraz Cię to zainteresowało to warto to przeczytać i mieć czyste sumienie. Zmotywuj się do czytania od razu, a nie odkładania na potem.
R, czyli relaksuj się – jak już przeczytasz, z czystym sumieniem możesz zamknąć przeglądarkę i zająć się relaxem.
Wg mojego doświadczenia jest to dobra metoda na pozbycie się niepotrzebnych zakładek i pojawiających się gdzieś tam w głębi myśli czy ja kiedyś znajdę czas żeby to przejrzeć? Raczej nie znajdziesz. Wiem po sobie. To działa podobnie jak odkładanie mało ważnych zadań na wieczne potem.
Na koniec podsumowanie weekendu. Ostatni grill w tym sezonie:
Jak co tydzień wstawiam Wam coś z języków. Tym razem nie będą to słówka. Przygotowałam osoby i odmianę czasowników być i mieć. Z pewnością są to najczęściej używane czasowniki w językach obcych i na pewno przydadzą się nie jeden raz.
Miłej nauki, A.
P.S. Skończyłam czytać książkę. którą polecałam ostatnio. Nie skończyła się szczęśliwie, ale tak jak pisałam wcześniej bardzo wciąga i ma zwroty akcji. Raz się śmiejesz a innym razem płaczesz.
Komentarze
Prześlij komentarz