#CZYTAJNIK# cz. 10 Lekka lektura na weekend + Tajemnicy ciąg dalszy

Na początek polecę wam książkę Michała Pasterskiego. Jego blog jest dla mnie niesamowitym źródłem inspiracji. Poczytajcie Michał Pasterski. Kiedyś być może i na zakup książki się skuszę. Muszę nadrobić finansowo, wydałam ostatnio bardzo dużo pieniędzy na pewną rzecz.

To tak na marginesie, poza zarysem wpisu. Tym razem planowałam polecić coś lekkiego, akurat na jesienne, deszczowe popołudnie. 

Lubię polskie książki. Czyta się tak, jak zostały napisane. Te zagraniczne albo przeczytasz w oryginale albo w tłumaczeniu, które nie do końca oddaje sens książki. Ja niestety nie umiem aż tak dobrze angielskiego, więc nie mogę sobie pozwolić na czytanie oryginałów. Ale do rzeczy.
Anna Ficner-Ogonowska nie ma na koncie zbyt wielu bestsellerów. Jest młodą mamą, żoną, która najpierw pisała w tajemnicy (dla siebie). Sukces i popularność zdobyła dzięki mężowi. To on potajemnie wydał jej pierwszą książkę.

Pierwsze cztery książki opowiadają o losach Hani i Mikołaja, którzy bardzo ostrożnie podchodzą do miłości. Szczególnie Hania, której pewnego dnia zawalił się cały świat. Mikołaj jednak jest na tyle dojrzały i cierpliwy, że spokojnie znosi wszystkie jej humory. I tym wszystko kończy się szczęśliwie. Dość kontrowersyjną i wyrazistą bohaterką jest Dominika, najlepsza przyjaciółka Hanki. 

Wszystkie książki tutaj z rabatem 21% plus dodatkowy rabat za zapisanie się do Newslettera. Można kupić z rabatem 28 % :)

Dzisiaj kolejny fragment losów Laury:

Laura siedziała na tapczanie. Jak zwykle nie miała ochoty przebywać w tym domu. Najchętniej jak najszybciej by się stąd wyprowadziła. Do jej dwudziestych drugich urodzin zostało parę dni. Właśnie odebrała wyniki badań, które wszystko potwierdziły. Za kilka miesięcy zostanie matką. Jej wspaniały domek, w którym już niedługo ma zamieszkać z Pawłem i swoim maleńkim dzidziusiem, już prawie gotowy. Na wakacje jak zwykle ma jechać do ciotki. Czuła się tam lepiej niż we własnym domu. Mogła odpocząć od macochy i spędzić więcej czasu z Pawłem. Był ojcem jej dzidziusia, a ona go kochała. Macocha go nie lubiła. Zabraniała jej spotykać się z nim w jej obecności. Nawet nie powiedziała Katherinie, że będzie miała dziecko. Macocha byłaby wściekła. Ojciec też jeszcze nic nie wiedział. Nie chciała mu mówić. Bała się, że wszystko wygada tej jędzy.
Za godzinę miała spotkać się z Pawłem. Wcześniej macocha strasznie jej pilnowała. To właśnie dzisiaj postanowiła mu wszystko powiedzieć. Ubrała się i poszła. Umówili się w kawiarni, niedaleko pracy Pawła. Długo szukała odpowiedniego momentu. Paweł wyczuł, że chce mu coś powiedzieć.
- Kochanie, czy coś się stało? – zapytał.
- Nie – powiedziała niepewnie. – A właściwie to tak... Muszę ci coś powiedzieć.
- Ja też zamierzałem ci coś powiedzieć, to ważne.
- Proszę, mów – udzieliła mu głosu.
- A może stąd wyjdziemy? Trochę tłoczno się zrobiło.
- Dobrze, chodźmy. – Złapali się za ręce i wyszli na parną ulicę. Poszli spacerkiem w kierunku placu budowy. Domek, który budował jej ukochany, wyglądał już ładnie. Zostały ostatnie wykończenia:
- Wiem, że to może być dla ciebie trudne – zaczął – ale niestety muszę jutro wyjechać do Belgii. Wujek zachorował, ciocia pracuje i poprosiła mnie, żebym pomógł jej zająć się wujkiem. Ale nie martw się, za tydzień wrócę.
Laura posmutniała. Co ona będzie robiła tutaj bez niego? Był jedyną osobą, z którą mogła porozmawiać. Może jakoś wytrzyma przez tydzień.
- Jak musisz, to jedź. Nie będę cię zatrzymywała – odezwała się w końcu zrezygnowana. – Jakoś sobie poradzę.
- Paweł – wołali z budowy – chodź, musisz nam pomóc.
- Wybacz, ale muszę już iść. Słyszysz, że mnie wołają. – Wiedział, że mogą już się nie zobaczyć przed wyjazdem. - Trzymaj się, będę tęsknił. – Pocałował ją i poszedł.
Laura wróciła do domu. Nie wiedziała, co ma zrobić. Nie mogła czekać, aż Paweł wróci. Postanowiła pójść do niego do domu rano i powiedzieć mu o ciąży przed samym wyjazdem.
Autobusów do Belgii nie było wiele. Jeden odjeżdżał o 8.04. Musiała wstać o szóstej i po cichu wymknąć się z domu. Niestety, ojciec wstawał dzisiaj wcześniej do pracy. Spotkała go, gdy wychodziła.
- Laura, a gdzie ty się wybierasz z samego rana? – zainteresował się jak nigdy przedtem.
- Muszę coś ważnego załatwić – powiedziała. – Niedługo wracam.
- Ale, co ty masz do...
Nie słyszała już, bo była w ogrodzie i zmierzała w kierunku domu ukochanego. Na ulicach było pusto. Od czasu do czasu przejechał jakiś samochód, zapaliły się pojedyncze światła w oknach. Dotarła na miejsce. Było kilka minut przed siódmą rano. Zapukała. Drzwi otworzył jej zaspany mężczyzna, u którego Paweł wynajmował pokój:
- Przepraszam, że tak rano pana budzę, ale muszę koniecznie porozmawiać z Pawłem. Czy mogę?
- Proszę, on już wstał.
Paweł był już ubrany, pakował do walizki ostatnie rzeczy. Zaraz musiał wychodzić. Na przystanek był spory kawałek. Laura niespodziewanie weszła do jego pokoju.
- Cześć – powiedziała cicho.
- Kochanie? – Nie dowierzał, że przyszła. – Co ty tutaj robisz?
- Przyszłam się pożegnać i odprowadzić cię na autobus.
Nie wiedziała, jak ma mu powiedzieć, że będą mieli dziecko. Szli w milczeniu. Kiedy doszli na miejsce, do odjazdu autobusu zostało jeszcze dziesięć minut.
- Przepraszam cię, że nie powiedziałem wcześniej o wyjeździe. Ciotka zadzwoniła do mnie tak nagle. Nie miałem sumienia, żeby jej odmówić - tłumaczył się Paweł.
- Tak się składa, że nie potrafię się na ciebie gniewać – powiedziała dziewczyna. – Jakoś wytrzymam bez ciebie ten długi tydzień.
- Co mi chciałaś powiedzieć wczoraj?
- Bo wiesz... – Brakowało jej słów. – Bo... bo ja jestem... – Nie mogła tego z siebie wydusić.
- No, powiedz wreszcie – ponaglał ją.
- Jestem w ciąży – wykrztusiła w końcu. – Będziemy mieli dziecko.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
Nie spodziewał się, że niedługo zostanie ojcem, ale był cholernie szczęśliwy. Wziął ją w ramiona i mocno przytulił.
- Paweł, a co zrobimy z rodzicami? Oni jeszcze nic nie wiedzą.
- Spokojnie. Jeszcze jest czas. Na razie nic nie widać, to się nie domyślą. A potem coś wymyślimy.
Podjechał autobus.
- Muszę jechać. Trzymajcie się. – Pogładził ją po brzuchu. – Niedługo wrócę.
Pocałował ją czule na pożegnanie, wsiadł do autobusu i pojechał. Laura jak zwykle nie miała ochoty wracać do domu. Zaraz zaczną wypytywać, gdzie była. Zapiszczał telefon, dzwonił Paweł.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Tylko czemu dopiero teraz mi o tym powiedziałaś? KOCHAM WAS.

Uśmiechnęła się. Był taki kochany. Była z nim szczęśliwa. Nie chciała nikogo innego. Pragnęła tylko jego.


Miłych wieczorów z dobrą lekturą, A. 

Komentarze

Popularne posty